www.almandera.fora.pl

-nie idź z nią..porozmawiamy kiedy indziej.. - westchneła i zniknęła w mgle

- chciałabym Ci powiedzieć tyle rzeczy... - westchnęła

Chciała coś mu powiedzieć ale zrezygnowała.

- mam dziwne przeczucia...tyle...wracaj do środka... - wyszeptała

Galatea ściągnęła wodze i zawróciła konia.

Nagle w mgle dało się słyszeć odłos końskich kopyt. Potem Alexowi i Vivien mignęła Galatea na koniu. Przejechała kawałek i stanęła - robi się późno.. - rozejrzała się do okoła - wracajcie do pałacu... ...

- ah..próbowałam..ale on wszędzie chodzi z tą Vivien.. - westchnęła

- o czym? - spojrzała na nią źdzwiona

- nikt nie mówił że to będzie łatwe.. - pogłaskała ją po głowie - pozatym..sama sobie zapracowałaś na taką opinie w ich oczach..potrzebują czasu... - uśmiechneła się

Na kładce pojawiła się Galatea. Ujrzała siostrzenicę. Usiadła obok niej nic nie mówiąc.

Galatea przechadzała się pałacowymi koryatrzami. Bardzo zależało jej na tym by znaleźć Alexa. Zapowiadało się jednak na dłuższe poszukiwania..

Gakatea siedziała na zimnym już piasku. Wpatrywała się w ciemną toń wody. Wydawała się być odprężona..

Odepchnęła go i pobiegła w tylko jej znanym kierunku.

Opadła na kolana i wybuchnęła płaczem.

- puszczaj....rozkazuje Ci mnie puścić.. - spojrzała na niego wściekła